Czy codzienna krzątanina w kuchni jest się w stanie zamienić w pożyteczną dla dziecka lekcję? Owszem, bo… może się ono od rodziców nauczyć gotować, co przez całe życie będzie z pewnością bardzo pożyteczną umiejętnością. Jednak to nie wszystko – w kuchni bowiem damy też radę poeksperymentować, odbywając swego rodzaju zajęcia z chemii. Taka koncepcja wymaga jednak nieco przygotowania, zarówno pod kątem przebiegu „zabawy”, jak i doboru składników. Do dzieła!
Mieszamy różne składniki, aby stworzyć ciastolinę
Jakie jest pierwsze skojarzenie z chemią? Dla wielu będą to pierwiastki chemiczne, z ich słynną tablicą na czele. Dziecko w szkole z pewnością spędzi jeszcze wiele chwil na ich studiowaniu, ale zanim to nastąpi, można mu przekazać kilka ciekawostek o otaczającym świecie. Wiemy, że pierwiastek chemiczny to „najprostsza baza”, pojedynczy składnik występujący wokół nas. Jednak zdecydowanie częściej mamy do czynienia z substancjami, czyli tworami o określonych właściwościach, zbudowanymi z wielu różnych pierwiastków.
Tworząc w kuchennym zaciszu ciastolinę, można dziecku opowiedzieć – na zasadzie analogii – jak z kilku składników (pierwiastków) tworzy się coś zupełnie nowego (substancja).
Będą nam potrzebne:
- szampon (około 1/4 szklanki);
- niewielka ilość barwnika spożywczego;
- mąka ziemniaczana (nieco więcej, bo 1/3 szklanki);
- olej spożywczy (dwie małe łyżeczki)
- sporo miejsca na blacie, bo z pewnością utworzy się bałagan!
Na początku odkładamy barwniki na bok i z reszty naszych „pierwiastków” przygotujemy nową „substancję” – ciastolinę. W odpowiedniej wielkości misce umieszczamy szampon, mąkę i olej, a następnie zaczynamy je mieszać ze sobą. W początkowej fazie warto skorzystać z łyżki lub widelca, bo ciastolina w tym stadium będzie bardzo mocno lepić się do rąk. Wraz z upływem mieszania całość stanie się nieco bardziej zwarta, wtedy można zacząć ją wyrabiać rękoma. Jeśli po pewnym czasie nie będziemy zadowoleni z konsystencji, możemy dodać (na przemian) jeszcze odrobinę szamponu i mąki, cały czas ugniatając.
Ciastolina jest gotowa wtedy, gdy zacznie się zachowywać dokładnie tak, jak ta ze sklepu. Wtedy możemy ją podzielić na kilka części i do każdej z nich dodać niewielką szczyptę barwnika. Gotowe!
BONUS: W tym momencie można poszerzyć zabawę o naukę nie tylko chemii, ale i kolorów. Jak? Po prostu mieszając barwniki ze sobą, tak, aby z podstawowych barw zaczęły powstawać pochodne!
Reakcje chemiczne podczas codziennego gotowania
UWAGA: Inspiracji podobnych do tych poniżej można szukać na stronie BUKI, gdzie znajdziemy mnóstwo osób dających lekcje z chemii. Możemy z takim nauczycielem umówić się nie tylko na korepetycje, ale też konsultacje z tego, jak poprowadzić własne zajęcia z dzieckiem i jakich eksperymentów warto dokonać.
Przygotowanie ciastoliny nie miało związku z gotowaniem, ale za to było świetną zabawą, którą można odbyć w kuchni razem z dzieckiem. Poniżej dwa przykłady nieco innych obserwacji, związanych z przygotowywaniem potraw i pracą ze składnikami dań.
Fasolka szparagowa i kwas
Latem mamy najlepszy moment na zakup świeżej fasolki szparagowej. Jej wyhodowanie nie jest też specjalne trudne na grządce podwyższonej, czy nawet w większej doniczce – warto pamiętać o tym późną wiosną, poszerzając cały eksperyment o wspólną zabawę z dzieckiem w ogrodzie.
Gdy nadchodzi moment przygotowania dania z fasolką szparagową, po prostu wrzucamy ją do gorącej wody. Możemy wtedy zaobserwować uwydatnienie zielonego koloru – za to odpowiada proces uwypuklenia komórek skórki. Jednak jeśli będziemy fasolkę gotować zbyt długo, zmieni ona barwę na szarą, mniej przyjemną. Odpowiada za to wydzielanie się w wysokiej temperaturze kwasów. Im ich więcej, tym skórka mocniej narażona jest na skurczenie. W dodatku zachodzi też reakcja chemiczna kwasów z wodą, przez którą następuje zmiana barwy fasolki.
Banany i gaz etylenowy
Jeśli w sklepie kupiliśmy zielone banany, to zazwyczaj będą one potrzebowały jeszcze kilku dni, zanim staną się w pełni gotowe do konsumpcji. Można jednak z dzieckiem przeprowadzić pewien eksperyment, przyspieszając ten proces do jednej nocy. Sekret tkwi w wykorzystaniu gazu etylenowego, który ma właściwości wspomagające dojrzewanie nie tylko bananów, ale i np. awokado. W tym celu nie musimy iść dosadnego specjalistycznego sklepu. Wystarczy zakup zwykłych jabłek (wydzielających ten gaz) i umieszczenie ich razem z bananami. Robimy to w jednym naczyniu (misce), które przykrywamy papierem i zostawiamy na noc. Dla lepszego zobrazowania eksperymentu możemy podzielić kiść na dwie części i drugą z nich pozostawić bez towarzystwa gazu etylenowego.
Taka zabawa brzmi świetnie, prawda? A pomysłów jest jeszcze całe mnóstwo. Warto poszukać inspiracji, lub zapytać o nią nauczyciela, który ma duże doświadczenie w pracy z dziećmi. Dzięki temu nawet zwykłe gotowanie lub po prostu przebywanie w kuchni może stać się dla naszej pociechy bardzo pouczające!
Artykuł sponsorowany